Skip to main content

Od początku pandemii minął już ponad rok. W tym czasie wszyscy zostaliśmy postawieni przed wieloma wyzwaniami: co teraz z naszą organizacją? Jak funkcjonować? Jak prowadzić biznes? Jak prowadzić zespoły i jak zapewnić poczucie wspólnego celu i bliskiej współpracy? Jak podtrzymać wzajemne zaufanie? Niezależnie od wielkości firmy, te zagadnienia dotyczyły nas wszystkich – i każdy z osobna musiał wymyślić swój sposób na ugryzienie tego tematu, i to od zera.

Nie odkryję Ameryki, pisząc, że przed pandemią codzienna integracja pracowników w firmach odbywała się głównie w… kuchni. Wyjazdy wyjazdami, imprezy imprezami, ale to właśnie ekspres do kawy jest tym magnetycznym punktem, wokół którego kręci się nieco mniej formalne – ale równie istotne – biurowe życie. Kuchnia jest źródłem ważnych kuluarowych rozmów i opowieści o sprawach pozapracowych, barometrem ogólnego firmowego samopoczucia, miejscem szybkich wymian informacji o bieżących sprawach. Wraz z pandemią ten element biurowej rzeczywistości zniknął, a przynajmniej został ograniczony, w wielu miejscach pracy być może na dobre. Jednocześnie przejście na pracę zdalną było dla wielu pracowników zmianą na lepsze i podczas gdy wraz ze szczepieniami sytuacja pandemiczna zdaje się uspokajać, nieliczni są chętni na powrót do biura na starych zasadach.

Wiele miesięcy minęło od pamiętnego marca 2020 i wiele się zmieniło w naszej rzeczywistości. W firmach technologicznych po dawnej organizacyjnej panice covidowej zdaje się nie być śladu. Odnoszę wrażenie, że ta gałęź biznesu (a w szczególności IT) całkiem nieźle odnalazła się w nowej rzeczywistości, zarówno jeśli chodzi o reorganizację pracy, jak i o funkcjonowanie zespołów. Każda firma na własnej skórze przetestowała różne sposoby na to, żeby poszczególne teamy nadal mogły mieć poczucie wspólnoty. Ile organizacji, tyle pojawiło się propozycji na podtrzymanie ducha zespołowości, a w minionych kilkunastu miesiącach LinkedIn nie ustaje kipieć od pomysłów i wymian doświadczeń. Już samo obserwowanie tej ogromnej kreatywności, którą wykazali się pracownicy na wszystkich szczeblach i we wszystkich komórkach, było (i nadal jest) inspirujące.

W pewnym sensie mieliśmy szczęście, przynajmniej w naszej części świata. Wszechobecny internet z doskonałym łączem i łatwy dostęp do technologii sprawiły, że mogliśmy być w ciągłym kontakcie i wymyślać różne zdalne sposoby na zadbanie o integrację. Nie byłoby to proste, gdyby pandemia dotknęła nas dwie choćby dekadę lub dwie wcześniej. Dzięki istniejącym rozwiązaniom, firmy szybko zaczęły proponować zamienniki: wirtualne spotkania przy kawie czy luźne zebrania teamowe na zamknięcie dnia – żeby się po prostu usłyszeć, wymienić informacjami, wesprzeć, pożartować. Spotkałam się też z pomysłem wydzielenia specjalnego kanału na komunikatorze firmowym, na którym można rozmawiać w trakcie pracy o wszystkim… poza pracą. Te codzienne małe rytuały są ważne i pozwalają doświadczyć namiastki tętniącego życiem biura.

A co z integracją po pracy? Na to też znalazły się wirtualne sposoby. Nic tak nie scala jak wspólny śmiech, więc wiele firm polubiło gry online, na przykład kalambury. Kto próbował w dwie minuty za pomocą myszy narysować na wirtualnej tablicy coś, co zobrazuje hasło „boża krówka” albo „nabić kogoś w butelkę” (i kto z drugiej strony ekranu próbował te bohomazy rozszyfrować), ten wie, że podczas takiego spotkania można świetnie się bawić. Istnieje sporo bardziej i mniej znanych platform, oferujących uczestnikom możliwość stworzenia prywatnego pokoju i grania z włączonymi kamerkami i mikrofonami. Nie muszą to być oczywiście kalambury – karaoke, bingo, quiz meetups, konkursy o ulubionych serialach… Jeśli mamy budżet, a nie mamy pomysłu, możemy też zdać się na profesjonalne firmy, które specjalizują się w zdalnej integracji zespołów i oferują organizację wirtualnych spotkań według autorskich scenariuszy: szpiegowskich, kryminalnych, fantasy, przygodowych i wielu innych. Specjaliści zorganizują i skoordynują wszystko za nas, więc zdając się na ich opiekę nie musimy o nic się martwić, wystarczy wgrać się na spotkanie za pomocą linka.

Czy spotkania online w pełni rekompensują to, co pracownicy tworzyli na miejscu, funkcjonując w biurach na co dzień? Na pewno nie. Bezpośredni kontakt trudno zastąpić rozmową video czy jakąkolwiek formą komunikacji zdalnej. Jest, i będzie, po prostu inaczej – co nie znaczy, że gorzej. Rynek, biznes, kultura pracy od zawsze ewoluują i wraz z nadejściem pandemii przekroczyliśmy pewien ważny punkt, za którym nasz świat musimy ukształtować na nowo. Nadal jesteśmy w trakcie tej ewolucji. Jestem ciekawa, jak będzie wyglądała już ugruntowana rzeczywistość, która wyłoni się po tej zmianie i który z obecnie eksplorowanych trendów zdalnej integracji przejdzie próbę czasu.

CEO w firmie KZ Inspire
Kasia Zybała